Towarzyszka „Ola” | artykuł lutowy

Po stosunkowo spokojnym okresie dzieciństwa i dorastania w położonych na uboczu Suwałkach, Aleksandra Szczerbińska wyjechała do Warszawy, aby zdobyć wykształcenie. Z pewnością nie spodziewała się, jakie niezwykłe i ważne wydarzenia będą jej udziałem już w najbliższych latach. Tylko bardzo wnikliwy i przewidujący obserwator mógł dostrzec, że dynamiczne przemiany społeczne i gospodarcze ostatnich dekad XIX wieku to początek procesu, w efekcie którego dojdzie do olbrzymich zmian na mapie politycznej Europy.

Społeczeństwo polskie pod rosyjskim zaborem

Po upadku powstania styczniowego względna autonomia Królestwa Polskiego w ramach Cesarstwa Rosyjskiego, została ostatecznie zniesiona w 1874 roku. Od tej pory Królestwo Polskie, pozbawione resztek autonomii, władze rosyjskie zaczęły nazywać Nadwiślańskim Krajem. Nie oznacza to, że życie polityczne na ziemiach zaboru rosyjskiego zamarło. Wręcz przeciwnie, wzrost gospodarczy wpływał na przemiany społeczne, a na ziemie polskie docierały równocześnie nowe idee, które pobudzały szerokie masy do walki o poprawę swojego losu.

Przegrane powstanie styczniowe na wiele lat stłumiło dążenia narodowowyzwoleńcze Polaków. Nie była to zresztą idea przyświecająca wszystkim mieszkańcom Królestwa. O niepodległej Polsce marzyli przede wszystkim zubożali potomkowie szlachty, czujący się spadkobiercami tradycji Rzeczpospolitej oraz nieliczna inteligencja, w dużej mierze wywodząca się ze szlachty. Do zrywów przeciw caratowi nie palili się natomiast mający wiele do stracenia zamożni ziemianie. Chłopi z kolei, którzy stanowili zdecydowaną większość społeczeństwa polskiego, z reguły nie poczuwali się do polskości.

Nastawiona na pomnażanie majątku burżuazja czerpała z politycznej zależności od Rosji liczne korzyści. Wprowadzenie przez cara w 1877 roku protekcji celnej dało impuls do gwałtownego rozwoju przemysłu na terenie Królestwa. Zdecydowana większość polskiej produkcji przemysłowej trafiała do Rosji, co było dla polskich kapitalistów bardzo korzystne. W konkurencji na rynkach Europy Zachodniej nie mieli szans, ze względu na bardziej rozwinięty tam przemysł. Robotników przemysłowych eksploatowali fabrykanci z poparciem państwa zaborczego, które także czerpało korzyści z wyzysku proletariuszy.

Mozaikę klas społecznych urozmaicała różnorodność etniczna. W Nadwiślańskim Kraju bardzo liczną mniejszością narodową byli Żydzi, zwłaszcza w miastach i miasteczkach. Na terenach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, włączonych bezpośrednio do Cesarstwa Rosyjskiego, oprócz Polaków i Żydów, żyli Białorusini i Tatarzy, oraz, naturalnie, Litwini. Polacy z tamtych stron, którzy chcieli dążyć do odrodzenia Polski, musieli fakt tej różnorodności narodowościowej brać pod uwagę w swoich koncepcjach przyszłego państwa. Dla osób takich jak Józef Piłsudski, urodzony w niewielkim majątku w okolicach Wilna, oczywistym było, że niepodległa Polska będzie wielonarodowościowa i równo traktująca wszystkich swoich obywateli.

Sytuacja robotników przemysłowych

Tymczasem jednak wolnej Polski nie było, i najbardziej optymistyczni nawet jej orędownicy nie widzieli w pierwszych dekadach po upadku powstania styczniowego żadnych szans na jej rychły powrót na mapę Europy. Na sutek przemian gospodarczych zimnie ulegała natomiast struktura społeczna. Rosła w siłę klasa robotnicza.W 1871 roku robotników przemysłowych w Królestwie Polskim było 75 tysięcy, w 1913 już niemal 430 tysięcy. Skoncentrowani w dużych liczbach w miastach proletariusze mogli stanowić realne zagrożenie dla państwa zaborczego. Dostrzegali to zarówno car – z niepokojem, jak i Polacy z nadzieją myślący o niepodległości swojego kraju.

Chcąc zapobiec gwałtownemu wybuchowi niezadowolenia władze rosyjskie przyznawały robotnikom pewne prawa, ale w bardzo niewielkim stopniu. Do 1882 roku dopuszczano pracę dzieci poniżej 12 roku życia, dopiero w 1897 roku wprowadzono ograniczenie dnia roboczego do 11,5 godzin. Jeśli w którejś z fabryk faktycznie poprawiano sytuację robotników, np. poprzez budowę osiedli robotniczych czy zapewnienie opieki medycznej, była to własna inicjatywa jej właściciela. Podnosiło to jakość życia robotników tam zatrudnianych, ale też całkowicie ich uzależniało od fabrykanta.

Aleksandra Piłsudska we Wspomnieniach pisała po latach: „Robotnicy wegetowali w przepełnionych, niehigienicznych mieszkaniach, często składających się tylko z jednego pokoju, w domkach mieszczących się w najgorszych dzielnicach miasta. Śmiertelność była ogromna, a o ubezpieczeniach społecznych nikt jeszcze nie marzył. Utrata pracy groziła śmiercią głodową, utrata zdrowia, w najlepszym wypadku oznaczała zdanie się na łaskę poszczególnego fabrykanta”.

Powstanie Polskiej Partii Socjalistycznej

Na takim gruncie społecznym i gospodarczym w środowisku polskiej inteligencji zaczęły powstawać pierwsze partie polityczne, które za cel stawiały sobie poprawę losu klasy robotniczej. Były to partie socjalistyczne czerpiące idee z pism Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. Potępiały więc kapitalizm łączący się z wyzyskiem klasowym, nawoływały do odejścia od niego i stworzenia nowego porządku politycznego, opartego na społecznej własności środków produkcji, kolektywności oraz sprawiedliwej dystrybucji dóbr. „Każdy według swych zdolności, każdemu według jego potrzeb”, jak stawiał sprawę Marks.

W 1892 roku w Paryżu założono Polską Partię Socjalistyczną. Ogłoszono wówczas program polityczny zaczynający się od słów: „Polska Partia Socjalistyczna jako organizacja polityczna polskiej klasy robotniczej, walczącej o swe wyzwolenie z jarzma kapitalizmu, dąży przede wszystkim do obalenia dzisiejszej niewoli politycznej i zdobycia władzy dla proletariatu. W dążeniu tym celem jej jest niepodległa rzeczpospolita demokratyczna”. PPS łączyła walkę o idee socjalistyczne ze staraniem o niepodległe państwo polskie.
Tak określone cele były atrakcyjne z punktu widzenia postępowej części polskiej inteligencji, której przedstawiciele niebawem zaczęli wstępować w szeregi partii. Należał do nich także Józef Piłsudski, który szybko stał się jednym z jej czołowych działaczy.

Mimo, że PPS jako organizacja nielegalna nie mogła stać się partią masową, to jednak zyskiwała coraz większe wpływy w środowisku robotniczym. Niebagatelną w tym rolę odgrywała wydawana przez nią prasa, w tym przede wszystkim redagowany przez Piłsudskiego „Robotnik” – jedyne w tym czasie czasopismo podziemne wydawane w Cesarstwie Rosyjskim. Treści zawarte w „Robotniku” trafiały do przekonań pracowników przemysłowych, propagując wśród nich idee socjalistyczne i niepodległościowe.

Towarzyszka „Ola”

W gorącej atmosferze politycznej przełomu XIX i XX wieku, w 1901 roku, dziewiętnastoletnia Aleksandra Szczerbińska przyjechała do Warszawy, aby pobierać nauki w żeńskiej Wyższej Szkole Handlowej Józefy Siemiradzkiej. Wiedzę pogłębiała w tym czasie także na wykładach tajnego Uniwersytetu Latającego. Nie była to jej pierwsza styczność z nielegalną edukacją. Jeszcze jako dziewczynka w rodzinnych Suwałkach uczęszczała na konspiracyjne lekcje. Sama też uczyła dzieci z robotniczych i wiejskich rodzin czytania i pisania po polsku, co było zabronione. Wreszcie w domu rodzinnym podziw dla zrywów narodowowyzwoleńczych, zwłaszcza zaś dla powstania styczniowego, wpajała jej szanowana przez nią babka.

Po ukończeniu dwuletniej szkoły handlowej Aleksandra podjęła pracę w kantorze fabryki wyrobów skórzanych A. Horna na Woli. Obserwacja niedoli robotników skłoniła ją do wstąpienia do PPS w 1904 roku. Szczerbińska nie brała prawdopodobnie pod uwagę innej możliwości zaangażowania politycznego. Zarówno prorosyjscy endecy, jak też odrzucająca walkę o niepodległość Polski Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, nie mogli znaleźć u niej uznania. Program PPS, w którym było miejsce zarówno na walkę o kwestie społeczne, jak i niepodległość Polski, musiał wydawać się najodpowiedniejszy osobie wychowanej w kulcie powstań narodowych, a równocześnie wrażliwej na ludzką krzywdę.
Przystąpienie do ruchu socjalistycznego było zatem wyrazem sprzeciwu wobec zniewolenia Polski, despotyzmu cara, niesprawiedliwości społecznej, wyzysku i konformizmu znacznej części rodaków akceptujących taki stan rzeczy. Dla wielu kobiet atrakcyjność PPS polegała także na otwarciu się tej partii na kwestię kobiecą, na ich dążenia emancypacyjne. Rozpoczęcie nauki w innym mieście, a potem przyłączenie się do radykalnej partii politycznej, było także wyrazem młodzieńczego buntu. Stała za tym chęć wyrwania się z prowincjonalnych Suwałk i wyswobodzenia spod wpływów konserwatywnej rodziny. W swoich Wspomnieniach Piłsudska nie ukrywała, że znaczna część krewnych odwróciła się od niej na wieść o jej zaangażowaniu politycznym.

Kobiety wypełniały w PPS różnorodne i ważne zadania. Pracowały w drukarniach partyjnych, kolportowały „bibułę” (nielegalne druki) zarówno w kraju, jak i za granicę, urządzały tajne lokale i zbierały pieniądze na działalność. Wszystkie te zajęcia określano jako „technikę partyjną”, dlatego też kobiety parające się nią nazywano „technikierkami”. W tej grupie oddzielne określenie dotyczyło kolporterek nielegalnych materiałów. Były to „dromaderki”. Jak stwierdzał Stanisław Posner, w tym czasie jeden z czołowych działaczy PPS: „Wykształcić tzw. »dromaderkę«, to znaczy młodą, zdrową towarzyszkę, aby nosiła »bibułę«, inkasowała pieniądze i nie wsypywała się – to była praca syzyfowa. Nasamprzód trzeba było kandydatkę, rwąca się do służby społecznej, tzn. rewolucyjnej, urobić, wykształcić jak rekruta tej armii rewolucyjnej, przygotować do niebezpieczeństw. Długa to była droga. Zaczynało się od rozmówek. Potem następowało noszenie listów, nasamprzód pustych (dla wypróbowania rekruta!), potem drobnych posyłek. Kandydatka była wreszcie gotowa”.

Wszystkie przedsięwzięcia PPS musiały być przeprowadzane w konspiracji. Aby zmylić carskich szpicli stosowano szereg wybiegów. Jednym ze wspomnianych zadań kobiet było prowadzenie składnic „bibuły”. Do wynajmowanych za partyjne pieniądze mieszkań wprowadzało się dwoje działaczy partyjnych udających małżeństwo. Pod pozorem odwiedzin „dromaderki” przynosiły ukryte pod ubraniem nielegalne druki, a także broń i amunicję. Aby uniknąć dekonspiracji, co kilka miesięcy mieszkanie zamieniano na inne. Sposobem na utrzymanie bezpieczeństwa konspiratorów było stosowanie pseudonimów. W ten sposób Aleksandra Szczerbińska stała się towarzyszką „Olą”.

Do pierwszych partyjnych zadań Aleksandry należała praca agitacyjna. Polecono jej zorganizować Żeńskie Koło PPS w podwarszawskim Bródnie, a później w fabrycznym Żyrardowie. W tym czasie pracowała też w dzielnicach robotniczych warszawskiej Pragi. Kobiety prowadzące działalność polityczną były zupełnie nowym zjawiskiem, nie zawsze reagowano na nie z entuzjazmem. W szeregach partyjnych część towarzyszy podchodziła do swoich koleżanek z rezerwą, zaś robotnicy, wśród których agitowały, czasem wprost wyrażali niezadowolenie. Oczekiwali przysłania do nich przez partię mężczyzny.

W Organizacji Bojowej PPS 

W 1904 roku działalność rozpoczęły kierowane przez Józefa Piłsudskiego bojówki, z czasem przekształcone w Organizację Bojową PPS. Dosyć szybko zauważono, że Szczerbińska ma predyspozycje do działalności bojowej. Pierwszy raz wzięła udział w tego rodzaju akcji 13 listopada 1904 r. podczas manifestacji na Placu Grzybowskim w Warszawie. Było to wydarzenie o niebagatelnym znaczeniu: pierwsze wystąpienie zbrojne przeciw zaborcy od upadku powstania styczniowego. Manifestacja została zorganizowana w proteście przeciw planowanemu poborowi rekrutów na toczącą się wojnę Rosji z Japonią. Liczono też, że wystąpienie będzie inspiracją dla podobnych protestów w innych miastach Królestwa.

Swój udział w akcji na Placu Grzybowskim Piłsudska wspominała następująco: „Nagle na ulicy zabrzmiały wystrzały, Czerwony Sztandar oraz Warszawianka. Prawie jednocześnie doleciał do mych uszu odgłos kopyt końskich. Widocznie kawaleria szarżowała na pochód. Kościół na nowo napełniał się ludźmi. Wtem wielkie odrzwia kościoła z łoskotem zamknięto. Spojrzałam przez ramię – przy wejściu stała policja. Za chwilę usłyszałam kroki tuż przy sobie, ktoś ukląkł i zobaczyłam znajomą twarz – był to młody doktor, towarzysz z PPS, Zandr. Położył dwa rewolwery obok mnie na ławce i szepnął: »Schowajcie szybko«. Odszedł zanim zdążyłam mu odpowiedzieć. Pozostałam przez chwilę w tej samej pozycji, z głową w dłoniach, nachylona, niby to w rozmodleniu, a w rzeczywistości nie wiedząc, co dalej robić. Spojrzałam z ukosa w stronę drzwi – policja rewidowała każdego przy wyjściu. Nie ma więc nadziei na zabranie broni ze sobą […] Obok stał ciężki, staroświecki klęcznik. Zasłaniając rewolwery fałdami sukni, wsunęłam je szybko pod klęcznik; było mało prawdopodobne, aby ktoś go kiedykolwiek ruszał. Przy wyjściu zrewidowano mnie; w następnej chwili byłam już na ulicy. Plac Grzybowski był zupełnie pusty; kilkanaście ciał leżało na bruku”. Następnego dnia „Ola” przyszła do kościoła po ukrytą broń i przeniosła ją do jednego z tajnych składów partyjnych. Pierwsze od lat zbrojne wystąpienie przeciw zaborcy uznano za sukces, żaden z bojowców nie zginął. Sama Aleksandra uniknęła także aresztowania, choć ujęto wówczas setki demonstrantów i przypadkowych osób.

W styczniu 1905 roku, w reakcji na wydarzenia w Petersburgu, które przeszły do historii jako krwawa niedziela, Rosję ogarnęły wystąpienia rewolucyjne. Szybko przeniosły się na ziemie polskie zaboru rosyjskiego. Kluczową rolę w ruchu rewolucyjnym w Królestwie odegrała PPS. Bojowcy tej partii przeprowadzili liczne akcje ekspropriacyjne, które nazwalibyśmy dziś terrorystycznymi: zamachy, napaści na urzędy i kasy kolejowe, potyczki z patrolami wojskowymi, ale także z wrogo odnoszącymi się do socjalistów bojówkami endeckimi bojówkami endeckimi. Najgłośniejszą w tym czasie akcją OB PPS była tzw. krwawa środa (15 sierpnia 1906 r.). Tamtego dnia Organizacja dokonała około stu zamachów na rosyjskich żołnierzy, policjantów i szpiegów.

Gdy trwała rewolucja, w PPS coraz wyraźniej rysował się podział wśród jej członków. Rozdźwięk dotyczył stosunku do form walki politycznej i kwestii niepodległości Polski. Ostateczny rozłam nastąpił w listopadzie 1906 r. Na czele PPS Frakcji Rewolucyjnej, której priorytetem było odrodzenie państwa polskiego, stanął Józef Piłsudski. Wychowana w tradycji powstania styczniowego Aleksandra nie miała wątpliwości, która droga jest słuszna, tym bardziej, że była już w tym okresie głęboko zaangażowana w działalność Organizacji Bojowej.

Na przełomie 1905 i 1906 r. Szczerbińska zarządzała centralnymi składami broni w Warszawie. Z fabryk w Belgii transportowano do nich potajemnie tysiące brauningów, mauzerów oraz amunicję. Operacje te były obarczone wielkim ryzykiem, ale sprawność organizacyjna PPS pozwalała na wykonywanie ich na masową skalę. W składach, zlokalizowanych zazwyczaj w prywatnych mieszkaniach, ale także w salonach mód czy przychodniach weterynaryjnych (i innych miejscach, które udało się towarzyszce „Oli” zorganizować), broń należało przechowywać, utrzymywać w dobrym stania, a gdy przyszedł czas, wydawać bojówkom w terenie. Do zadań organizatorki składów broni należała też troska o przebieg i dobór uczestników akcji przerzutowych. O sprawności, z jaką Aleksandra Szczerbińska pracowała, najlepiej świadczy fakt, że żaden z warszawskich składów broni nie został zdemaskowany przez policję.

Towarzyszka „Ola” nie tylko zarządzała pracą innych, ale część zadań wykonywała osobiście. Bywało to niebezpieczne. Jak wspominała wiele lat później: „Siedziałam na krześle, manipulując zamkiem, gdy nagle huknął strzał. Byłam zupełnie zaskoczona, gdyż zaledwie dwa dni przedtem sama sprawdzałam każdy karabin w tym transporcie. […] Co najmniej kwadrans musiałam przekuśtykać, zanim złapałyśmy dorożkę, i gdy dojechałyśmy do lekarza, byłam bliska omdlenia. Szczęśliwie kula przeszła przez stopę, nie uszkodziwszy kości. Po opatrunku pojechałam do domu i dwa tygodnie przeleżałam w domu”.
Ryzykowne było też przenoszenie broni między lokalami, ze względu na możliwość zdemaskowania i aresztowania. Jednym z zastosowanych przez Aleksandrę sposobów przemycania nabojów, było umieszczenie ośmiuset pocisków w specjalnym pasie założonym pod szeroką bluzką.

Zachowywanie ostrożności nie ustrzegło „Oli” przed aresztowaniem, do którego doszło w styczniu 1907 roku. Nastąpiło to w wyniku denuncjacji zdrajcy w szeregach partii. Podczas przesłuchania Aleksandra Szczerbińska zachowała zimną krew i nie zdradziła niczego, co mogłoby obciążać ją, bądź jej towarzyszki i towarzyszy z PPS. Najpierw w więzieniu na ulicy Daniłowiczowskiej, następnie w niesławnym więzieniu na Pawiaku, spędziła kilka miesięcy. Więzieni byli tam zarówno więźniowie polityczni, jak i kryminalni. Cele były przeludnione, warunki higieniczne tragiczne, podobnie jak jedzenie, o ile w ogóle udało się je zdobyć: „Drzwi się otworzyły i dozorca wepchnął poranny posiłek. Tłum kobiet rzucił się w przód z niesamowitym wrzaskiem. Nie dostałabym nic, gdyby nie moja nocna znajoma, która przyniosła dwie porcje chleba i zupy”.

W przetrwaniu pomagały „Oli” przede wszystkim inne więźniarki polityczne (niezależnie od poglądów, jakie prezentowały), ale zdarzały się też odruchy solidarności w niedoli ze strony odbywających kary prostytutek i złodziejek. Po wyjściu z więzienia wprawiona konspiratorka nie wróciła do swojego domu: „Wyjechałam do znajomych, pp. Korniłowiczów w Radzyminie. Wiedziałam dobrze, że policja na całym świecie obserwuje tych, których zwalnia w nadziei, że ich w przyszłości dosięgnie. Po tygodniu ufarbowałam sobie włosy na blond i wyjechałam do Kijowa, z kufrem rewolwerów i amunicji dla tamtejszego oddziału Bojówki”.

Bezdany

Działając w Organizacji Bojowej Szczerbińska poznała stojącego na jej czele Józefa Piłsudskiego. Do pierwszego spotkania doszło w maju 1906 r. „Wiktor” był już wówczas postacią owianą legendą, cieszącą się wśród towarzyszy partyjnych szacunkiem. Wiele lat później Aleksandra pisała we Wspomnieniach: „Gdy wracam myślami do tego pierwszego spotkania, widzę, że wówczas i długi jeszcze czas potem, patrzyłam na mego przyszłego męża, jak na przywódcę organizacji, a nie jak na człowieka, któremu może być dostępne tak ludzkie uczucie jak miłość. Ani przez głowę wtedy mi nie przeszło, żebym go mogła kiedyś pokochać i on mnie. Nasze spotkanie nie miało żadnych momentów osobistych; byliśmy dwojgiem ludzi pracujących dla tej samej sprawy, członkami jednej partii i nic poza tym”.

Ze względu na pracę partyjną drogi „Oli” i „Wiktora” przecinały się z czasem coraz częściej. W 1907 roku w Kijowie, podczas wspólnego, wielomiesięcznego przygotowywania akcji ekspropriacyjnej (napadu na bank), oboje mieli dużo okazji do znacznie lepszego poznania się. Piłsudski opowiadał młodej rewolucjonistce o swojej przeszłości oraz planach i marzeniach na przyszłość. Jak później wspominała: „Wszystko to usłyszałam od niego w ogrodach kijowskich podczas naszych spacerów (…). A potem powiedział mi, że mnie kocha. Pamiętam, jak to wyznanie mnie zdziwiło. Do tej chwili uważałam go jedynie za idealnego towarzysza, a tu nagle zjawiło się coś zupełnie nieoczekiwanego”. Wyznanie było tym bardziej niespodziewane, że Józef Piłsudski był żonaty. Mimo to, uczucie między nim a „Olą” pogłębiało się. Krzywdząca sytuacja dla Marii, żony Piłsudskiego, utrzymywała się jeszcze przez wiele lat.

Aleksandra była od tej pory dla Piłsudskiego nie tylko sprawdzoną towarzyszką z partii, ale też osobą, którą darzył szczególnym zaufaniem. Wzięła udział w jednej z największych i najbardziej ryzykownych akcji, jaką kiedykolwiek podjęła Organizacja Bojowa PPS – napadu na rosyjski pociąg pocztowy przewożący do Petersburga pieniądze zebrane z podatków w Królestwie Polskim. Atak miał nastąpić na małej stacji pod Wilnem, w Bezdanach. Szeroko zakrojona działalność PPS, a zwłaszcza jej bojówki, wymagała dużej ilości pieniędzy. Dotychczasowe napady na urzędy pocztowe czy kasy oszczędnościowe nie wystarczały do zgromadzenia odpowiedniej kwoty. Piłsudski miał też w głowie zupełnie nowe plany, nie związane już z działalnością partyjną, a ze stworzeniem organizacji militarnej mogącej walczyć o niepodległą Polskę. Zdobyte pieniądze miały służyć między innymi temu właśnie celowi.

Do przeprowadzenia napadu potrzebny był dynamit. Jego zorganizowanie powierzono towarzyszce „Oli”. Musiała go przywieźć pociągiem do Wilna aż z Sosnowca. Nie była to łatwa sprawa: „Dynamit miałam w pasie na sobie. W gorący dzień dynamit na mnie rozgrzał się; bałam się, że spowoduje wymioty. Wzięłam więc walizkę do ubikacji, zdjęłam pas i włożyłam go do walizki”. Ładunek wybuchowy groził też oczywiście wybuchem: „Jakieś silniejsze potarcie szpilką czy fiszbinem z gorsetu i zabawa skończona”.
Drugim zadaniem konspiratorki było przeprowadzenie wywiadu na terenie akcji: „Dokładnie poznałam wszystkie ścieżki w lesie, prowadzące z Wilna do Bezdan. Prawie wszystkich bojowców oprowadzałam po nich. (…) Całą okolicę Bezdan poznaliśmy tak dokładnie, że w lesie, przez który mieliśmy uciekać, nie było ścieżki ani jednego niemal drzewa, których byśmy nie znali”.

W akcji brało udział 17 osób, w tym cztery kobiety, a także Józef Piłsudski (była to jego pierwsza akcja bojowa). Szczerbińska nie brała udziału w ataku na pociąg. Czekała na jego uczestników w wynajętej chacie letniskowej nieopodal Bezdan. Był tam jeden z punktów zbiórki, z którego bojowcy ze zrabowanymi pieniędzmi mieli udać się w różne strony „Ola” i „Wiktor” pojechali do Kijowa: „Paczki banknotów ukryliśmy na sobie. Na wszelki wypadek, gdyby nas rewidowano, mieliśmy ze sobą cyjanek potasu”. W wyniku akcji zdobyto znaczącą sumę 200 tysięcy rubli.

Wojna i niepodległość

Pieniądze spod Bezdan pomogły rozpocząć zupełnie nowy etap w działaniach Piłsudskiego i PPS (w 1909 roku PPS Frakcja Rewolucyjna wróciła do wcześniejsze nazwy). Teraz głównym celem było budowanie siły militarnej, która w przyszłości mogłaby podjąć walkę o niepodległe państwo polskie. Wiązało się to z przeniesieniem organizacji do zaboru austriackiego. Wybór padł na Austro-Węgry, gdyż Galicja miała autonomię, która umożliwiała swobodniejsze działanie. W 1908 roku we Lwowie w 1908 roku Kazimierz Sosnkowski, bojowiec PPS, pod wpływem rozmów z Piłsudskim, powołał do życia Związek Walki Czynnej. Program organizacji wyznaczał jako cele „prowadzenie poza granicami caratu robót przygotowawczych oraz wykształcenie organizatorów i kierowników dla przyszłego powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim”.

Aleksandra Szczerbińska pracowała prowadząc korespondencję partyjną i bibliotekę ZWC (choć nie mogła być formalnie jego członkinią), a także tłumacząc z kilku języków podręczniki taktyki i strategii. Tłumaczenia służyły kadrom organizacji do pogłębiania wiedzy o sztuce wojennej. Brała też udział w pomocy dla zesłanych na Sybir więźniów politycznych z kręgu PPS.

Z inspiracji konspiracyjnego ZWC powstał jawny Związek Strzelecki, a w jego ramach sekcja kobieca. Piłsudski był początkowo przeciwny szkoleniu wojskowemu kobiet, ale ostatecznie uległ naciskom Aleksandry i innych działaczek. Gdy w końcu strzeleckie oddziały kobiece powstały, Szczerbińskiej powierzono dowództwo jednej z sekcji. Kurs trwał dwa lata i obejmował naukę m.in. taktyki wojskowej, sygnalizacji, terenoznawstwa, obsługi broni. Doświadczenie i wiedza zdobyte przez „Olę” w czasie działalności w Organizacji Bojowej sprawiały, że była nie tylko słuchaczką kursu, ale także instruktorką. Po wybuchu Wielkiej Wojny i powstaniu Legionów Polskich powołany został przy I Brygadzie Żeński Oddział Kuriersko-Wywiadowczy, na którego czele stanęła w październiku 1914 roku. Oddział spełniał swoje zadania doskonale, ponownie zaprocentowały tu umiejętności zdobyte w rewolucyjnym okresie życia przyszłej Marszałkowej.

Po rozwiązaniu oddziału w 1915 roku, Aleksandra Szczerbińska przeszła do służby w Polskiej Organizacji Wojskowej. Po kilku miesiącach nastąpiło jej aresztowanie przez Niemców. „Ola” ponownie trafiła do zimnych i zatęchłych cel na Pawiaku, później przeniesiono ją do obozów w Szczypiornie i Lauban (Lubaniu). Po uwolnieniu natychmiast wróciła do pracy konspiracyjnej w Warszawie, spędzała też wówczas dużo czasu z Piłsudskim. Wkrótce zaszła w ciążę.

Na początku 1918 roku urodziła się Wanda, córka Aleksandry i Józefa. Gdy Piłsudski wrócił w listopadzie tego roku do Warszawy z uwięzienia w Magdeburgu, rozpoczął się zupełnie nowy rozdział w ich życiu. Polska odzyskała upragnioną niepodległość, Józef Piłsudski stał się mężem stanu, zaś Aleksandra pełniła rolę matki i partnerki, a później żony Marszałka. Aktywna do tej pory działaczka, wycofała się na dobre z życia politycznego.

Aktywność publiczna Aleksandry Piłsudskiej w II Rzeczpospolitej skoncentrowała się na działaniach charytatywnych. Był to wyraźny znak porzucenia idei socjalistycznych, które nad dobroczynność stawiają systemową pomoc ze strony państwa. W niepodległej Polsce Piłsudska dystansowała się od socjalistów, choć pewne kontakty utrzymywały z lewicą niepodległościową. Nie angażowała się jednak politycznie, zapewne w ten sposób widząc swoją rolę jako żony Marszałka. kontakty. Jednym z przejawów sentymentu Aleksandry Piłsudskiej do czasów swojej działalności partyjnej na przełomie wieków, zwłaszcza bojowej, była jej inicjatywa ustanowienia nowego odznaczenia – Krzyża i Medalu Niepodległości. Miało być nadawane uczestnikom rewolucji 1905 roku oraz innym bojownikom o niepodległość nie będących żołnierzami. Odznaczenie te zostało ustanowione zarządzeniem prezydenta Ignacego Mościckiego w 1930 roku.

Łukasz Truściński


Bibliografia:

  • Dziedzictwo rewolucji 1905-1907, red. Żarnowska A., Warszawa-Radom 2007
  • Dufrat J., Kobiety w kręgu lewicy niepodległościowej. Od Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego do Ochotniczej Legii Kobiet (1908–1918/1919), Toruń 2002
  • Dufrat J., W służbie obozu marszałka Józefa Piłsudskiego Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet 1928-1939, Kraków-Wrocław 2013
  • Friszke A., Państwo czy rewolucja. Polscy komuniści a odbudowanie państwa polskiego 1892-1920, Warszawa 2020
  • Kowalczyk, R. W., Wpływ rosyjskiej polityki protekcyjnej na sytuację gospodarczą Królestwa Polskiego w latach 1877–1914 [w:] „Studia z Historii Społeczno-Gospodarczej XIX i XX Wieku”, 6 (2009)
  • Piłsudska A., Wspomnienia, Warszawa 1989
  • Sikorska M., Aleksandra Piłsudska (1882-1863), Łódź 2021
  • Żarnowska A., Zasięg, wpływ i baza społeczna PPS w przeddzień rewolucji 1905 r. [w:] „Kwartalnik Historyczny” r. LXVII, nr 2, 1960