„Ja, zacięta feministka” | artykuł marcowy

Wspominając w 1940 roku początki swojej romantycznej relacji z Józefem Piłsudskim, Aleksandra Piłsudska pisze: „Choć nasze rozmowy były prawie zawsze harmonijne, to jednak różniliśmy się co do jednej kwestii: było nią równouprawnienie kobiet. Piłsudski, zgadzając się z tym, że kobiety w wolnej Polsce winny mieć prawa wyborcze równe z mężczyznami, utrzymywał, że nie będą one umiały wykorzystać swych praw rozsądnie, gdyż mentalność kobiety z natury jest konserwatywna i łatwo jest na nie wpływać, ja, zacięta feministka, ogromnie się na to oburzyłam. W rezultacie rozmowa przeradzała się w gorącą dysputę”.

Wspomniane „gorące dysputy” miały miejsce w 1907 roku w Kijowie, kiedy Szczerbińska już od trzech lat jest związana z PPS, a jej ukochany przewodzi Frakcji Rewolucyjnej i Organizacji Bojowej. W uszach wielu ich towarzyszy „feministka”, nieopatrzona pejoratywnym epitetem, musi brzmieć jak brzydkie słowo. Ruch socjalistyczno-niepodległościowy, choć jako oficjalnie egalitarny przyciąga kobiety i chętnie wykorzystuje ich pracę, nie dostrzega potrzeby łączenia walki klasowej i niepodległościowej z równouprawnieniem płci. Ma nawet dochodzić do sytuacji, w których członkiniom partii zabrania się udziału w spotkaniach sufrażystek. Jak twierdzi Danuta Waniek, istnieje bowiem „tendencja do przeciwstawiania porządnych działaczek robotniczych feministkom przedstawianym jako reprezentantki ruchu kobiet burżuazyjnych”. O tym, jak trwałe jest to przekonanie, świadczy praca działacza PPS Adama Próchnika Kobieta w polskim ruchu socjalistycznym, przedstawiająca historię socjalistek z perspektywy powojennej: „Powstał odrębny ruch kobiet, poświęcony wyłącznie walce o emancypację kobiet, w oderwaniu od całości walki o demokrację i prawa społeczne mas pracujących. Przy całym zrozumieniu dla celów tego ruchu kobiety— socjalistki stały na stanowisku, że cele ich są częścią ogólnych dążeń wyzwoleńczych klasy pracującej, że przyczyny położenia kobiet wypływały z podstaw gospodarki kapitalistycznej i że walka o prawa kobiety musi być prowadzona łącznie z walką o prawa człowieka pracy. Rzecz jasna, że ruch socjalistyczny uważał dążenia kobiet za swe własne cele. Dodać należy, że socjalistyczny ruch kobiecy rozpoczął się znacznie wcześniej aniżeli ruch kobiet burżuazyjnych, tzw. feministek”.

W tym kontekście określanie się jako „zacięta feministka” przestaje być niewinne. Może to bowiem piętnować Szczerbińską jako złą socjalistkę, działaczkę sprzeniewierzającą się jedności klasowej i służącą interesom burżuazji Może też stanowić negatywnie nacechowanego określenia i strategię oporu wobec antyfeministycznej polityki konserwatywnego kierownictwa PPS. Być może jednak Piłsudska określa się tak, z ironicznym dystansem spoglądając po latach na młodą, bezkompromisową i idealistyczną towarzyszkę „Olę”, która „z oburzeniem” reaguje na mądrość życiową przyszłego ojca niepodległości i męża stanu? Autorka Wspomnień nie odżegnuje się jednak od swoich feministycznych przekonań. Podziwia swoją babkę Karolinę Zahorską, która po śmierci męża samodzielnie, twardą ręką, zarządzała gospodarstwem. Wyśmiewa uwagi o małżeństwie jako „tej jedynej karierze dla kobiety”, ówcześnie zapewne nie brzmiące tak archaicznie, jak dzisiaj. Docenia osiągnięcia ruchu brytyjskich sufrażystek, dostrzegając ich wpływ na zmianę sytuacji kobiet na ziemiach polskich: „W roku 1912 nadeszła nareszcie okazja do czynniejszego zaangażowania się w Związku Strzeleckim. Piłsudski przyrzekł bardzo dawno, że gdy tylko uda mu się stworzyć siły zbrojne, nie zapomni i o oddziale kobiecym. Ruch feministyczny rozszerzał się wówczas po całej Europie. W Anglii sufrażystki przykuwały się do krat na ulicach i podpalały zamki, w walce o prawa kobiet. Zyskiwały sympatię we Francji i w innych krajach. Przy powszechnym niemal sprzeciwie jedynie socjalizm przyznawał kobiecie równouprawnienie z mężczyznami”.

Choć Piłsudska pisze Wspomnienia tuż po wybuchu II wojny światowej i w obawie przed fałszywym interpretowaniem dorobku męża wciela się w rolę kustoszki pamięci o Marszałku, skupia się na wydarzeniach z jego życia i streszcza jego poglądy, a także ociepla jego wizerunek, pozwala sobie na słowa krytyki względem PPS z czasów przywództwa Piłsudskiego. Przytomnie punktuje uprzedzenia ze względu na płeć, pokutujące w szeregach PPS. Wspominając swoją pracę w Organizacji Bojowej, polegającą na koordynacji przemytu broni, Piłsudska pisze, że w reakcji na to, jak przypadkowo postrzeliła się w stopę, pojawili się „tacy, co zastanawiali się nad tym, czy w ogóle można powierzyć skład broni kobiecie”. W innym miejscu podkreśla: „Chociaż partia kładła w swoim programie nacisk na zupełne równouprawnienie kobiet, to jednak, w odróżnieniu od rosyjskich socjalistów, nie pozwalano nam na walkę z bronią w ręku”. W tej ostatniej kwestii Marszałek „(…) do ostatniej chwili swego życia był przeciwnikiem pracy kobiet na froncie”. Z kolei w przedmowie do Pamiętnika Zofii Zawiszanki, swojej przyjaciółki z okresu służby wywiadowczej w I Brygadzie, Piłsudska zwraca uwagę na to, że wywiadowczynie musiały mierzyć się nie tylko z wrogiem, ale i uprzedzeniami opinii publicznej związanymi z ich płcią.

Feminizm w wyborach życiowych

Szczerbińska od najmłodszych lat kwestionuje uświęcony tradycją porządek płci, wcielając w życie swoje feministyczne przekonania. Jednym z pierwszych aktów oporu wobec społecznych oczekiwań względem roli kobiety jest decyzja młodej Aleksandry o podjęciu edukacji w Warszawie. Jak wspomina: „(…) wielka zapanowała w całym domu konsternacja, kiedy będąc w czwartej klasie zwróciłam się do babki o pozwolenie na studia wyższe tak, ażebym mogła sama na siebie pracować”. Pod koniec dziewiętnastego wieku kobiety miały bardzo ograniczone możliwości edukacji, a co za tym idzie – samodzielnego utrzymania się.

Wstępując do Polskiej Partii Socjalistycznej i angażując się w działalność Organizacji Bojowej PPS, młoda Szczerbińska wykracza poza sferę prywatną, gdzie przez wieki upatrywano miejsce kobiet. Wielokrotnie dowodzi swojej odwagi i niezłomności, nie stroni od podejmowania ryzyka utraty życia, realizując cnoty kojarzone raczej z męskością, niż z kobiecością. Koordynując przemyt broni, samodzielnie szmuglując dynamit, przygotowując akcje ekspropriacyjne, a w czasach późniejszych – organizując żeńskie oddziały strzeleckie, dowodząc kurierkami i wywiadowczyniami, Szczerbińska wstępuje w rolę bliższą wzorowi wojowniczki niż samarytanki, wykonującej zadania tradycyjnie kojarzone z kobiecością. Radykalność tych decyzji życiowych podkreśla to, że były one podejmowane wbrew rodzinie. Na kartach Wspomnień Piłsudska wspomina o krewnych, „którzy (…) oburzali się, że im psuję karierę swoją robotą konspiracyjną i radykalnymi poglądami”.

Szczerbińska odpowiedzialnie przyjmuje rolę przywódczyni i odważnie wypowiada własne zdanie. W latach 1914–1915 dowodzi żeńskim oddziałem kurierek, wchodząc w częste spory z dowódcą Oddziału Kuriersko-Wywiadowczego Rajmundem Jaworowskim, którego jest podkomendną jako komendantka oddziału żeńskiego. Konflikty te wiążą się z brakiem uregulowania relacji służbowych z oddziałem żeńskim i lekceważeniem służby kurierek, często wykonywanej z narażeniem życia.

W dużej mierze świadomie, nie bacząc na konwenanse epoki, decyduje się na nieformalny związek z Józefem Piłsudskim, piętno kochanki i samotnej matki oraz niepewną przyszłość swojej rodziny. Jako żona, a następnie wdowa po Marszałku, po początkowym wycofaniu się do sfery prywatnej ze względu na wychowywanie córek, od 1926 roku intensywnie angażuje się w działalność publiczną. Jednak, jak zauważa Marta Sikorska, autorka jej biografii, działalność Piłsudskiej, czy to jako żony czy wdowy po Marszałku, jest podporządkowana wspieraniu go i budowaniu jego legendy. Marszałkowa świadomie usuwa się w cień i staje się w powszechnym odbiorze częścią wizerunku Józefa Piłsudskiego.
Angażując się w liczne inicjatywy pomocowe, ukierunkowane na wsparcie osób wykluczonych ekonomicznie i dzieci, Piłsudska stawia na apolityczną działalność filantropijną, która w Polsce ma długą tradycję i nie budzi kontrowersji; jest także zgodna z tradycyjnym postrzeganiem roli kobiety jako opiekunki gotowej do wszelkich poświęceń, niedbającej o własne interesy po to tylko aby nie kolidowały z karierą męża.

Stawiając na bezpieczną działalność charytatywną, Piłsudska naraża się na krytykę zarówno ze strony swoich towarzyszy-socjalistów z czasów konspiracji w PPS, jak i feministek. Jędrzej Moraczewski, pierwszy premier II Rzeczpospolitej i sąsiad państwa Piłsudskich z Sulejówka, wyrzuca jej: „jak to – pani, socjalistka zajmuje się filantropią? (…) Nie powinna pani tego robić. Opieka nad bezrobotnymi należy do ministerstwa i samorządów”. Z kolei pisarka i feministka Zofia Nałkowska w swoich Dziennikach czyni Marszałkowej wyrzuty z powodu jej absencji w świecie polityki: „Na jednym balu rozmawiałam dłużej z panią Piłsudską, która mogłaby wypełniać bardzo doniosłą rolę w obecnym układzie stosunków, a nie ma jakby żadnej tego świadomości i zajmuje się urządzaniem zabaw na dochód towarzystwa Nasz Dom, jak zwyczajna doktorowa czy inżynierowa”.

Piłsudska jednak, wbrew domysłom Nałkowskiej, podejmuje decyzję o wycofaniu się z działalności politycznej świadomie: „Nie należałam do żadnej partii politycznej. Nie chciałam stwarzać sytuacji niejasnych. Nieraz moje wystąpienia byłyby komentowane jako poglądy męża. Takie postawienie sprawy, oczywiście, odebrałoby mi wszelką swobodę wypowiadania się i mogłoby narazić nas na niepotrzebne nieporozumienia. Zajęłam się więc pracą społeczną”.

Mimo feministycznych poglądów, odwagi niezbędnej do sprzeciwu wobec społecznych oczekiwań stawianych kobietom, a także wspierania bardzo wielu inicjatyw kobiecych, Piłsudska nigdy nie angażuje się w działalność ściśle feministyczną. Taka postawa doskonale wpisuje się w dominujący wizerunek polskiego ruchu kobiecego jako prężnie działającego, ale odpolitycznionego i stroniącego od feministycznych postulatów jako zbyt kontrowersyjnych, a podejmującego głównie działalność pomocową, cieszącą się szerokim społecznym poparciem.

Można podejrzewać, że intensywna działalność społeczna oraz prowadzenie salonu politycznego w postaci comiesięcznych środowych spotkań w Belwederze, na których bywają najważniejsze osoby w państwie, czyli członkowie rządu, oficerowie, wysocy przedstawiciele kleru czy dyplomaci, mogą rekompensować Piłsudskiej rezygnację z udziału w życiu politycznym. Wykorzystując kontakty towarzyskie, otrzymuje namiastkę poczucia sprawczości i wpływu na rzeczywistość, tak ważną dla kształtowania jej tożsamości. Wspominając swoje lata szkolne i rozważania na temat przyszłości, Piłsudska pisze: „postanowiłam znaleźć taką pracę, która dałaby mi możność wywierania wpływu na ludzi”.

Marta Sikorska, stawiając w biografii Piłsudskiej pytanie o feministyczną postawę swojej bohaterki, wpisuje jej powojenne decyzje w szersze zjawisko: „Po wojnie włączyła się w proces nazwany backlashem feminizmu pierwszej fali. Kobiety uzyskały pełnię praw politycznych, lecz jednocześnie zostały skorumpowane konserwatywnymi ideologiami i zepchnięte do sfery kobiecej. Szczerbińską można uważać wprost za postać wzorcową tego zjawiska. Wyzwolona kobieta, dysponująca pozornie pełnym wachlarzem możliwości, nie podejmuje pracy po związaniu się z partnerem i urodzeniu dzieci, nie bierze czynnego udziału w życiu politycznych, angażując się jedynie w tradycyjne formy filantropii. Wybiera rolę gospodyni domowej, która za przyzwoleniem męża uczestniczy – u jego boku – w publicznych wydarzeniach albo go reprezentuje”.

W polskim kontekście wspomniany backlash przybrał szczególną formę. Był bowiem reakcją nie tylko na feminizm pierwszej fali, czyli przede wszystkim zwycięską walkę o prawa wyborcze, ale i na długi okres kryzysu społecznego (powstania narodowowyzwoleńcze, Rewolucja 1905 roku, I wojna światowa, wojna polsko-bolszewicka i walki o granice), pociągającego za sobą zawieszenie stereotypów dotyczących kobiecości i męskości. Mimo galopującej zmiany społecznej, politycznego równouprawnienia i postępujących zmian w prawie, czas pokoju i odbudowy państwa przyniósł powrót do tradycyjnych ról płciowych na niektórych polach. Proces ten z przekąsem komentuje Maria Janion: „Kobiety polskie działają nie po to, żeby się wyzwolić, ale po to, żeby się poświęcić. Poświęcenie sankcjonuje prawo do wolności. Przekroczenie domowej roli kobiety okazuje się nie tyle przekroczeniem, ile moralnym dostosowaniem do okoliczności historycznych”.

W tak nakreślonej perspektywie losy Aleksandry Piłsudskiej należałoby postrzegać raczej jako doskonale wpisujące się w heroiczny model polskiej kobiecości, oparty na etosie poświęcenia i ofiarności, który podczas stanu wyjątkowego tymczasowo dopuszcza kobiety do szerszego repertuaru ról i wyborów życiowych, a po odbudowie porządku społecznego wraca do podtrzymywania tradycyjnego kontraktu płci.

Kwestia praw wyborczych

Niezależnie od tego współczesne feministki, wydobywając Piłsudską z cienia wielkiego męża, próbują obsadzić ją w roli feministycznej bohaterki, która mogłaby zainspirować młodsze pokolenia. Wydaje się, że najczęściej jako feministyczne przywoływane są jej osiągnięcia na dwóch polach.

Pierwszym z nich jest walka o równouprawnienie wyborcze. Często w tym kontekście przywoływany jest wpływ Szczerbińskiej na jej przyszłego męża rzekomo wahającego się w kwestii przyznania Polkom praw wyborczych. Lansowanie takiej genezy wyborczego równouprawnienia kobiet i mężczyzn sugeruje, że nie było ono konsekwencją długotrwałej walki politycznej, tylko raczej wynikiem indywidualnej decyzji, na którą wpływ miała osobista relacja Naczelnika ze Szczerbińską. Podważa to znaczenie zarówno wieloletniej działalności organizacji feministycznych, jak i osiągnięć ruchu socjalistycznego, w tym przyznania praw wyborczych kobietom przez rząd Daszyńskiego już w pierwszych dniach listopada 1918 roku.

Sama Piłsudska również wydaje się przekonana o swoim wpływie na emancypację polityczną kobiet, rozumie go jednak w zupełnie inny sposób. Jak pisze we Wspomnieniach: „Moraczewski utworzył gabinet lewicowy, w dużej części złożony z członków rządu lubelskiego. Rząd ten, najściślej współpracujący z Piłsudskim wprowadził w życie równouprawnienie kobiet. Uznano, że kobiety, które wykazały tyle zmysłu państwowego i ofiarności udziałem w Legionach, jako kurierki i członkinie P.O.W. oraz pracując dla wojska w organizacjach pomocy, mają prawo do zasiadania w parlamencie. (…) Nikt, o ile mnie pamięć nie myli, nie protestował wtedy przeciw tym dekretom”.

W innym miejscu wspomina: „Piłsudski podkreślał nieraz, że nadał kobietom prawa polityczne nie dlatego, że się o nie dopominały, lecz dlatego, że zdobyły sobie te prawa przez czynny udział w walkach o niepodległość”.

Oba te cytaty przypisują duże znaczenie Piłsudskiemu jako temu, który „nadał kobietom prawa polityczne” poprzez podpisanie dekretu o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego, głoszącego, że głosować i kandydować w wyborach może „każdy obywatel bez różnicy płci”. Podkreślają również wpływ samej Szczerbińskiej na równouprawnienie wyborcze i potwierdzają słuszność obranej przez nią drogi życiowej – była ona przecież jedną z bardziej zasłużonych kobiet walczących o niepodległość Polski, a zatem jedną z tych, które „zdobyły sobie te prawa”.

Jednocześnie jednak doskonale wpisują się w popularną narrację o braku polskiego ruchu feministycznego przed I wojną światową. Z jednej strony wiąże się ona z rozpowszechnionym w międzywojniu przekonaniem o tym, że w kwestii równouprawnienia Polek panowała powszechna zgoda, a przyznanie im praw politycznych stanowiło konieczność historyczną i odbyło się automatycznie, wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości. Z drugiej opiera się na przeświadczeniu o biernej postawie Polek wobec ich politycznej emancypacji. Wiele działaczek i organizacji od dekad przedkładało bowiem sprawę narodową nad sprawę kobiecą.

Choć w tej opowieści z pewnością kryje się ziarnko prawdy, warto zwrócić uwagę na jej ideologiczne konsekwencje. Po pierwsze bowiem przedstawia ona prawa kobiet nie jako coś, co się im należy ze względu na niezbywalną równość płci, ale jako nagrodę, na którą muszą zasłużyć heroicznym poświęceniem dla dobra ojczyzny. Po drugie wymazuje feministyczną działalność kobiet z historii, podważając znaczenie politycznego aktywizmu. Po trzecie wreszcie przedstawia instytucje państwowe jako nienadążające za zmianami społecznymi – jesienią 1918 roku wkroczenie kobiet do sfery publicznej było faktem dokonanym, a odrodzone państwo polskie zaledwie uznało ten fakt, przyznając im prawa wyborcze. Postać Aleksandry Piłsudskiej mimochodem stała się częścią tej narracji, jednocześnie ambiwalentnej i założycielskiej dla polskiego feminizmu.

Kustoszka pamięci

Znacznie bardziej jednoznaczne z perspektywy współczesnego feminizmu osiągnięcie Piłsudskiej związane jest z działalnością prawdopodobnie najbliższą jej sercu. Dużą część swojego życia Marszałkowa poświęca na upamiętnianie czynu niepodległościowego, w tym także dokumentowanie dokonań kobiet. Najbardziej spektakularnym dziełem na tym polu, powstałym z jej inicjatywy, jest zebranie wspomnień uczestniczek walk o niepodległość w latach 1910–1918 i opublikowanie ich w dwóch obszernych tomach: Wierna służba (1927) i Służba ojczyźnie (1929).

Trudno przecenić znaczenie tych publikacji. Zebrane wspomnienia do dzisiaj stanowią często jedyne źródło wiedzy historycznej na temat działalności wielu żołnierek, wywiadowczyń, kurierek, sanitariuszek czy działaczek organizacji kobiecych niosących pomoc legionistom. Gdyby nie dzieło zainicjowane przez Piłsudską, prawdopodobnie wiele z nich zostałoby wymazanych z kart historii. Ponadto dziennikowo-wspomnieniowy charakter zapisków pozwala na uzyskanie dostępu do cenionej współcześnie – nie tylko przez herstoryczki – osobistej perspektywy uczestniczek wydarzeń historycznych, opowiadających własnym głosem o doświadczeniach codzienności wojny i zmagań niepodległościowych. Same redaktorki tomów mają świadomość pionierskości swojego przedsięwzięcia. We wstępie do Wiernej służby piszą: „Przystępując do tego wydawnictwa, podjęłyśmy zadanie trudne, bo nie mające wzorów w literaturze własnej, ani obcej”.

Dokumentowanie niepodległościowych dokonań kobiet jest dla Piłsudskiej ważne ze względów biograficznych. Choć sama stawia się w cieniu Marszałka, dąży do tego, aby jej towarzyszki broni znalazły swoje miejsce na kartach historii. Ponadto zależy jej na podkreśleniu międzypokoleniowej ciągłości między kobietami walczącymi o Niepodległą. Sama postrzega swoją działalność niepodległościową jako kontynuację walki odważnych przodkiń.

Pisząc o oddziale wywiadowczym I Brygady w I tomie wspomnień uczestniczek walk o niepodległość, Piłsudska porównuje działalność wywiadowczyń z aktywnością powstanek styczniowych:
I oto w nieco zmienionych warunkach powtarza się historja. Mamy jeszcze w pamięci nasze babki, które w 1863 r. były jedynemi łącznikami między ukrywającymi się w gęstwinach leśnych powstańcami – a społeczeństwem. Jak tamte poprzez kręte leśne ścieżyny dostawały się do obozów powstańczych, tak te szukały dróg w lukach ustalonego frontu bojowego, aby przenieść i rozszerzać wieści o zmartwychwstającej Polsce.

Sama upatruje źródeł swojej patriotycznej postawy w wartościach przekazanych jej przez babkę Karolinę Zahorską. We Wspomnieniach przedstawia ją następująco: „Głównym motorem jej życia był patriotyzm. Cały zapał swej gorącej i mocnej natury oddała sprawie wolności kraju, a siła jej charakteru była tak wielka, że w robocie spiskowej w czasie powstania 1863 r. grała w okolicy główną rolę, przewodząc na tajnych zebraniach u siebie we dworze. Przechowywała i przewoziła broń. Na niebezpieczeństwo patrzyła z pogardą”.

Być może to właśnie z opowieści babki o jej udziale w powstaniu styczniowym Aleksandra czerpie wzorce. Być może to dzięki nim nie uważa swojej płci za przeszkodę w podjęciu „niekobiecej” działalności w Organizacji Bojowej PPS i Legionach Polskich. Warto zatem myśleć o Wiernej służbie i Służbie ojczyźnie nie tylko jako o dziele upamiętnienia wielkich kobiet, często znikających z kart historii i próbie oddania sprawiedliwości ich dokonaniom, ale i jako źródle wzorców dla kolejnych pokoleń dziewcząt, wzmacniających je w przełamywaniu barier związanych ze stereotypowym postrzeganiem ról płciowych.

Feministyczna ikona?

Aleksandra Piłsudska z pewnością miała feministyczne poglądy, uważała się za feministkę oraz chętnie się do tego przyznawała. Mimo to nigdy nie zaangażowała się w działalność ściśle feministyczną, stawiając na inne rodzaje aktywności społecznej. Większość swojej uwagi skupiała na walce niepodległościowej, początkowo w ruchu socjalistycznym, a w czasach odrodzenia się państwa polskiego poświęciła się dobroczynności, współtworzeniu legendy Marszałka oraz wspieraniu ruchów kombatanckich, w tym sprawowaniu pieczy nad pamięcią o zasłużonych dla ojczyzny. Wśród jej dokonań na tych polach łatwo jednak odnaleźć i takie, które bez trudu można określić jako feministyczne, kontestujące utarte relacje władzy, promujące idee równości płci, zwiększające widzialność kobiet czy przywracające pamięć o ich dokonaniach oraz przynależne im miejsce na kartach historii. Wydaje się zatem, że Aleksandrze Piłsudskiej słusznie toruje się drogę do feministycznego kanonu wielkich Polek.

Joanna Sieracka


Bibliografia:

  • Janion M., Kobiety i duch inności, Warszawa 1996
  • Kałwa D., Model kobiety aktywnej na tle sporów światopoglądowych. Ruch feministyczny w dwudziestoleciu międzywojennym [w:] Równe prawa i nierówne szanse. Kobiety w Polsce międzywojennej. Zbiór studiów, red. A. Żarnowska, A. Szwarc, Warszawa 2000
  • Nałkowska Z., Dzienniki 1918−1929, oprac. H. Kirchner, Warszawa 1980
  • Piłsudska A., Wspomnienia, Londyn 1960
  • Piłsudska A., Przedmowa [w:] Z. Zawiszanka, Poprzez fronty. Pamiętnik wywiadowczyni I pułku piechoty Legionów z 1914 roku. Na podstawie notatek spisanych w lutym-marcu 1915 r., Warszawa 1928
  • Próchnik A., Kobieta w polskim ruchu socjalistycznym, Warszawa 1948
  • Sikorska M., Aleksandra Piłsudska (1882–1863), Łódź 2021
  • Waniek D., Uczestnictwo kobiet w organizacjach militarnych i działaniach bojowych przed I wojną światową oraz w czasie jej trwania [w:] Polki – bieg przez historię. Emancypantki, bojowniczki, obywatelki, red. D. Waniek, Warszawa-Kraków 2020
  • Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910–1915, red. A. Piłsudska, M. Rychter, W. Pełczyńska, M. Dąbrowska, Warszawa 1927